Antywirusowa magia

0%

Donald Trump i Jarosław Kaczyński zdają się wierzyć w moc swoich słów. Trump nieustannie powtarza, że wszystko będzie wspaniale, Kaczyński – że wybory 10 maja się odbędą. Problem polega tylko na tym, że magia nie działa.

Odsłuch niektórych audycji i podcastów jest jednak płatny. Odsłuchać je mogą osoby posiadające Dostęp Premium TOK FM.
Z okazji powstawania strony Tomasza Stawiszyńskiego przygotowaliśmy specjalny kod promocyjny, po którego użyciu goście strony będą mogli przez 30 dni za darmo słuchać podcastów, jeśli zarejestrują u nas konto i użyją kodu.

Kod brzmi:
stawiszynski.org

Instrukcja użycia kodu:

Jak aktywować kod:
1.Zarejestruj konto na tokfm.pl tutaj: https://ssl.audycje.tokfm.pl/rejestracja lub zaloguj się jeśli posiadasz konto: https://ssl.audycje.tokfm.pl/zaloguj.
2.Aktywuj kod na stronie www.tokfm.pl/aktywuj
3.Pobierz aplikację mobilną TOK FM z Google Play lub App Store (https://audycje.tokfm.pl/aplikacja-podcast-tokfm)
4.Przypisz do konta urządzenie mobilne, instrukcja znajduje się tutaj: https://audycje.tokfm.pl/faq#jak-przypisac-urzadzenie-do-konta-w-archiwum-tok-fm

Etyka w czasach koronawirusa

0%

W studio: prof. Paweł Łuków

Odsłuch niektórych audycji i podcastów jest jednak płatny. Odsłuchać je mogą osoby posiadające Dostęp Premium TOK FM.
Z okazji powstawania strony Tomasza Stawiszyńskiego przygotowaliśmy specjalny kod promocyjny, po którego użyciu goście strony będą mogli przez 30 dni za darmo słuchać podcastów, jeśli zarejestrują u nas konto i użyją kodu.

Kod brzmi:
stawiszynski.org

Instrukcja użycia kodu:

Jak aktywować kod:
1.Zarejestruj konto na tokfm.pl tutaj: https://ssl.audycje.tokfm.pl/rejestracja lub zaloguj się jeśli posiadasz konto: https://ssl.audycje.tokfm.pl/zaloguj.
2.Aktywuj kod na stronie www.tokfm.pl/aktywuj
3.Pobierz aplikację mobilną TOK FM z Google Play lub App Store (https://audycje.tokfm.pl/aplikacja-podcast-tokfm)
4.Przypisz do konta urządzenie mobilne, instrukcja znajduje się tutaj: https://audycje.tokfm.pl/faq#jak-przypisac-urzadzenie-do-konta-w-archiwum-tok-fm

Doszliśmy do kresu znanego nam społeczeństwa. Przyszedł czas na nową umowę społeczną

0%

W studio: prof. Małgorzata Jacyno

Odsłuch niektórych audycji i podcastów jest jednak płatny. Odsłuchać je mogą osoby posiadające Dostęp Premium TOK FM.
Z okazji powstawania strony Tomasza Stawiszyńskiego przygotowaliśmy specjalny kod promocyjny, po którego użyciu goście strony będą mogli przez 30 dni za darmo słuchać podcastów, jeśli zarejestrują u nas konto i użyją kodu.

Kod brzmi:
stawiszynski.org

Instrukcja użycia kodu:

Jak aktywować kod:
1.Zarejestruj konto na tokfm.pl tutaj: https://ssl.audycje.tokfm.pl/rejestracja lub zaloguj się jeśli posiadasz konto: https://ssl.audycje.tokfm.pl/zaloguj.
2.Aktywuj kod na stronie www.tokfm.pl/aktywuj
3.Pobierz aplikację mobilną TOK FM z Google Play lub App Store (https://audycje.tokfm.pl/aplikacja-podcast-tokfm)
4.Przypisz do konta urządzenie mobilne, instrukcja znajduje się tutaj: https://audycje.tokfm.pl/faq#jak-przypisac-urzadzenie-do-konta-w-archiwum-tok-fm

Czy odzyskamy przyjemność z uczestniczenia w kulturze?

0%

W studio: dr Iwona Kurz

Odsłuch niektórych audycji i podcastów jest jednak płatny. Odsłuchać je mogą osoby posiadające Dostęp Premium TOK FM.
Z okazji powstawania strony Tomasza Stawiszyńskiego przygotowaliśmy specjalny kod promocyjny, po którego użyciu goście strony będą mogli przez 30 dni za darmo słuchać podcastów, jeśli zarejestrują u nas konto i użyją kodu.

Kod brzmi:
stawiszynski.org

Instrukcja użycia kodu:

Jak aktywować kod:
1.Zarejestruj konto na tokfm.pl tutaj: https://ssl.audycje.tokfm.pl/rejestracja lub zaloguj się jeśli posiadasz konto: https://ssl.audycje.tokfm.pl/zaloguj.
2.Aktywuj kod na stronie www.tokfm.pl/aktywuj
3.Pobierz aplikację mobilną TOK FM z Google Play lub App Store (https://audycje.tokfm.pl/aplikacja-podcast-tokfm)
4.Przypisz do konta urządzenie mobilne, instrukcja znajduje się tutaj: https://audycje.tokfm.pl/faq#jak-przypisac-urzadzenie-do-konta-w-archiwum-tok-fm

Nasz świat skończył się w ciągu miesiąca

0%

Z Tomaszem Stawiszyńskim rozmawia Łukasz Pawłowski Kultura Liberalna

Nie wierzę w żadną globalną rewolucję na rzecz empatii czy końca kapitalizmu, bo to po prostu nie jest możliwe. Obawiam się więc, że rzeczywistość po epidemii stanie się na dłuższą metę jeszcze bardziej brutalna. Ale na pewno skończył się świat, który znamy. Powrotu do dawnego modelu życia nie będzie”, mówi filozof i publicysta.
Łukasz Pawłowski: Dlaczego tak bardzo lubimy fantazjować o apokalipsie?

Tomasz Stawiszyński: Żyjemy w kulturze ufundowanej na apokaliptycznym micie, czyli na chrześcijaństwie. To religia, która u samych podstaw operuje wizją radykalnego, a zarazem bliskiego końca. Pierwsi chrześcijanie byli wszak przekonani, że drugie przyjście Jezusa wydarzy się za ich życia…

Prawda w czasach postprawdy

0%

Kto mieczem wojuje, od miecza ginie – powtarzano tu i ówdzie z nieskrywaną satysfakcją, kiedy się wreszcie okazało, że cała ta afera to był klasyczny fake news. A przecież krążące po sieci cytaty na pierwszy rzut oka nie pozostawiały wątpliwości. Wyglądało na to, że przygotowując swoją mowę inauguracyjną, świeżo upieczony prezydent USA – albo jakiś jego bliski współpracownik – bezczelnie przepisywał całe akapity ze scenariusza filmu „Avatar”.

20 stycznia 2017 roku, zaraz po uroczystości zaprzysiężenia, runęła lawina oskarżeń. Internet wprost huczał z oburzenia. Posty porównujące obszerne fragmenty obu tekstów rozchodziły się po sieci z prędkością światła. Tysiące, dziesiątki tysięcy, setki tysięcy, miliony udostępnień. Po jednej stronie zdjęcie wyraźnie zadowolonego z siebie mężczyzny o cokolwiek fantazyjnie wymodelowanej czuprynie, po drugiej – błękitna humanoidalna istota pochodząca z Pandory, tętniącego życiem księżyca w układzie Alfa Centauri.

Dawali się na to nabrać nawet najbardziej wytrawni fani science fiction, choć zdrowy rozsądek jednoznacznie im podpowiadał, że Donald Trump i Neytiri z plemienia N’avi to reprezentanci dwóch zgoła odmiennych wrażliwości i światopoglądów. Bo przecież pierwszy ekologię ma za lewacką fanaberię, a drugi traktuje naturę jak świętość. Ba, kupił to nawet Anthony Giddens, jeden z czołowych współczesnych socjologów i publicznych intelektualistów, człowiek wyposażony we wszystkie bodaj kulturowe kompetencje pozwalające orientować się w takich kwestiach. Kilka dni po uroczystej inauguracji Trumpa rozmawialiśmy w jego biurze  i właśnie wtedy zwierzył mi się ze swojej łatwowierności. „Byłem przekonany, że to prawda” – powiedział, popijając herbatę z mlekiem z filiżanki doskonale pasującej do gabinetu lorda. „Cytaty wyglądały przekonująco. Nie miałem powodów w nie wątpić. Oczywiście, mógłbym sięgnąć do źródeł, ale jestem bardzo zajęty i zwyczajnie nie mam czasu, żeby przez pół dnia studiować scenariusze hollywoodzkich hitów”.

O tym, że mamy do czynienia z internetową mistyfikacją, Giddens dowiedział się dopiero po kilku dniach. Oczywiście z… internetu. A dokładniej, z jednego z licznych powstałych w ostatnich latach portali fact-checkingowych, to znaczy wyspecjalizowanych w weryfikacji faktów (ang. fact check). Dziennikarze pracujący przy rodzaju projektach koncentrują się nie tyle na tworzeniu własnych oryginalnych treści, ile na sprawdzaniu czy to, co w bogatej, wirtualnej infosferze krąży, w jakikolwiek sposób ma się do rzeczywistości. I właśnie lektura jednego z takich portali uświadomiła Giddensowi, że padł ofiarą zwykłego oszustwa. Było ono na tyle umiejętnie spreparowane – do dziś pamiętam, jak kiwał głową ze swoistym uznaniem dla jego autorów czy raczej konstruktorów – że demaskacja wymagała niejakiego wysiłku. 


Skąd jednak w późniejszych komentarzach nawracająca parafraza słynnego akapitu z Apokalipsy św. Jana – tego o mieczu, który ma właściwości obosieczne?

Stąd mianowicie, że ofiarą fake newsa padł w tym przypadku jeden z polityków najbardziej „zasłużonych” jeśli chodzi o aktywne propagowanie kłamstw. Wedle The Washington Post, przez dwa pierwsze lata swojej prezydentury, Trump posłał w świat prawie sześć i pół tysiąca fałszywych informacji. Daje to średni wynik około dziesięciu fake newsów na dzień. 
Imponujące? Bez wątpienia. Biorąc jednak pod uwagę, że w każdej sekundzie ekrany naszych komputerów i smartfonów są dosłownie zalewane informacjami jawnie bzdurnymi, albo przynajmniej nieścisłymi – nie jest to wcale jakoś szczególnie oszałamiający wynik. No, może okoliczność, że jednym z największych rozsadników nieprawdy jest dzisiaj prezydent wielkiego światowego mocarstwa, faktycznie wydaje się cokolwiek niecodzienna. 


Na tyle niecodzienna, że między innymi właśnie z uwagi na propagowane przez Trumpa w trakcie kampanii fake newsy, a następnie jego wygraną w wyborach prezydenckich, wydawnictwa Oxford Dictionaries ogłosiły, że słowem roku 2016 została „postprawda”. W uzasadnieniu napisano, że choć terminu tego po raz pierwszy użyto na początku lat 90., to dopiero dzisiaj stał się on niesłychanie popularny, przenikając do głównego nurtu debaty publicznej. 


Czy zatem faktycznie żyjemy w epoce postprawdy?

Jedni tę tezę odrzucają z wyraźną irytacją, inni z kolei podejmują istotny wysiłek, żeby pojęcia prawdy i fałszu – w ostatnim półwieczu intensywnie krytykowane – zrehabilitować.

Tak czy owak, koszty rezygnacji z tych pojęć wydają się zdecydowanie zbyt wielkie, żebyśmy mieli sobie na coś podobnego pozwolić. 



***


Na przykład amerykański psycholog Steven Pinker o żadnej „postprawdzie” nie chce w ogóle słyszeć. W charakterystycznym dla siebie stylu – łączącym ostentacyjne zniecierpliwienie z tonem, jakim wygłasza się rzeczy nazbyt oczywiste, żeby w ogóle o nich debatować – Pinker podkreśla na każdym kroku, że sam ten termin jest po prostu wewnętrznie sprzeczny. Czytaj: jest po prostu kompletnie bez sensu.

Powód? Żeby w ogóle stwierdzić, że w dzisiejszym świecie „fakty obiektywne kształtują opinię publiczną w znacznie mniejszym stopniu niż przekazy odwołujące się do emocji i subiektywnych przekonań” – jak napisano w uzasadnieniu wspomnianego oksfordzkiego werdyktu – trzeba najpierw rozumieć, co to takiego „prawda” i „fałsz”, „fakty” i „fikcja” oraz „obiektywne” i „subiektywne”. Dopóki zaś to rozumiemy, dopóty nie nastała żadna nowa epoka. Jesteśmy tam, gdzie dotąd, a nawet w sytuacji zgoła lepszej. 


Dlaczego lepszej? Ano choćby dlatego, że nigdy wcześniej – dowodzi Pinker, podpierając się starannie zgromadzonymi statystykami – nie mieliśmy takiego dostępu do znakomitej literatury, prezentującej, w sposób lekki i przystępny, całą praktycznie współczesną wiedzę naukową. Fizyka kwantowa? Biologia molekularna? Chemia organiczna i nieorganiczna? Teoria ewolucji? Tajemnice umysłów ośmiornic? Proszę bardzo, na półkach dowolnej księgarni, w dziale „nauka”, można znaleźć dziesiątki – albo i setki – pozycji, które przybliżą osiągnięcia tych dziedzin nawet najbardziej nieuzbrojonemu intelektowi. 


Nie byłoby jednak tej świetnej literatury, bez postępu wiedzy, a tym samym – bez postępu technologicznego. I chociaż słychać mnóstwo głosów, że to właśnie rozwój mediów cyfrowych odpowiada w znakomitej mierze za współczesną ekspansję nieprawdy, wedle Pinkera jest właśnie dokładnie na odwrót. Dzięki zaawansowanym jak nigdy dotąd instrumentom służącym pozyskiwaniu i rozpowszechnianiu audiowizualnych treści, mamy bezprecedensowe możliwości zweryfikowania każdej bez mała informacji. Poczynając od spraw stricte naukowych, aż po krążące w internecie osobliwe memy albo teksty, z których dowiadujemy się o wynalezionych właśnie przełomowych lekarstwach na raka, fantastycznych metodach na zarobienie miliona dolarów albo natychmiastową zamianę w boga lub boginię fitnessu. A nawet jeśli – zupełnie jak Anthony Giddens – nie mamy czasu na długotrwałe poszukiwania źródeł, sprawiedliwa oliwa prędzej czy później wypłynie na wierzch. Zrobią to bowiem za nas albo inni użytkownicy internetu, albo wyspecjalizowani weryfikatorzy faktów.

W duchu radykalnego optymizmu, który wprost bije z jego dwóch ostatnich książek, „Zmierzchu przemocy” oraz „Nowego oświecenia”, Pinker głosi pochwałę oświeceniowego racjonalizmu i naturalizmu – czyli przekonania, że rozum jest najlepszą metodą poznania świata, świat zaś to nic ponad to, co postrzegamy przy pomocy pięciu zmysłów (czasami, to prawda, odpowiednio wzmocnionych). To właśnie one ochronią nas przed wszelkimi fake newsami.

Dlaczego jednak w internecie aż się od tych ostatnich roi? Dlaczego – jak pokazują wszystkie badania opinii publicznej tak w Europie, jak i w Stanach Zjednoczonych – wiara w rozmaite teorie spiskowe i pseudonaukę jest dziś większa niż kiedykolwiek?

Na te pytania Pinker nie ma wyraźnych odpowiedzi, bo wymagałyby one nieco mniej optymistycznej oceny aktualnego stanu świata. Pozostaje mu więc tylko głosić – skądinąd w pełni uzasadnioną – pochwałę rozumu i naukowej rzetelności.

Ale czy nie staje się w ten sposób jedynie epigonem minionej epoki, do której już nie ma powrotu?

W każdym razie istnieją inne perspektywy, które – choć w pozytywnej ocenie naszych możliwości weryfikacyjnych nie różnią się zbytnio od konstatacji Pinkera, zarazem dostrzegają we współczesnej kulturze liczne cechy w sposób szczególny predysponujące ją do miana epoki postprawdy.

Albo po prostu: epoki kłamstw.



***


Niewykluczone, że nie byłoby niniejszego tekstu – o werdykcie wydawnictw słowników oksfordzkich już nawet nie wspominając – gdyby nie pewna wydana w 2004 roku książka. W momencie publikacji nikt się nią specjalnie nie przejął, o jej istnieniu przypomniano sobie dopiero przy okazji niedawnych dyskusji o fake newsach.

Tak czasami bywa, niektóre książki dostają drugie, spektakularne życia. Wyjątkowo przenikliwym, patrzącym dalej niż ich współcześni autorom zdarza się czasami długo czekać na zrozumienie i docenienie. Tak się choćby rzecz miała ze słynną pracą francuskiego socjologa Gillesa Kepela „Zemsta Boga. Religijna rekonkwista świata” – wydano ją w 1991 roku, ale dopiero po atakach na World Trade Center stała się prawdziwym bestsellerem. Okazało się bowiem, że jej autor doskonale zdefiniował zjawisko religijnego fundamentalizmu i terroryzmu na długo zanim wielu obserwatorów życia publicznego w ogóle zdało sobie sprawę z tego rodzaju zagrożenia. Poniekąd podobnie wyglądały losy pozycji, o której tutaj mowa, czyli „Czasu postprawdy” autorstwa amerykańskiego eseisty Ralpha Keyesa. To właśnie on pierwszy wprowadził do obiegu pojęcie „postprawdy” w znaczeniu, jakim się dzisiaj tym terminem posługujemy. A jego prorocza książka doczekała się w ostatnich latach kilkunastu przekładów – między innymi także polskiego.

Dlaczego napisałem „prorocza”, choć Keyes pod wieloma względami zgadza się z Pinkerem, wskazując, że dysponujemy dziś wyjątkowo skutecznymi narzędziami weryfikacji? Dlatego mianowicie, że – unikając karkołomnej i wewnętrznie sprzecznej tezy o dezaktualizacji pojęć „prawdy” i „fałszu” – dowodzi zarazem, że współczesna epoka jest pod względem stosunku do tych kategorii faktycznie wyjątkowa.

Oczywiście, historia ludzkości to historia kłamstw. W tym zatem, że kłamaliśmy i nadal kłamiemy nie ma doprawdy nic wyjątkowego. „Czas postprawdy” jest skrupulatną kroniką tych co bardziej spektakularnych mistyfikacji i oszustw, pochodzących zwłaszcza, acz nie wyłącznie, z kręgu kultury amerykańskiej. Mamy więc tutaj i kłamiących polityków – choćby Ronalda Reagana, który w opowieściach na swój temat przypisywał sobie rozliczne nieistniejące zasługi. I amerykańskich celebrytów, choćby Marylin Monroe, która własną biografię wymyśliła niemal od zera, co zaowocowało ukuciem terminu „marylinizacja” – na określenie praktyki posługiwania się fikcyjnym życiorysem. I europejskich intelektualistów, na przykład wybitnego językoznawcę Paula de Mana, który w czasie wojny kolaborował z nazistami i angażował się w półlegalne przedsięwzięcia biznesowe, a w 1948 roku uciekł do Stanów Zjednoczonych, porzuciwszy żonę z trójką dzieci. Tam zaśmrozpoczął zupełnie nowe życie – nic zgoła nie wspominając o swoich wcześniejszych losach. Mamy wreszcie demistyfikacje zaskakujące i demolujące obraz świata przynajmniej niektórym – do nich zalicza się piszący te słowa – zapamiętałym wielbicielom westernów. Okazuje się bowiem – Keyes pisze to z zimną krwią – że osławione filmowo-literackie sceny pojedynków są kompletną fikcją. Te, w których to naprzeciwko siebie, na ubitej ziemi, na głównej ulicy jakiegoś zagubionego na prerii miasteczka i koniecznie w samo południe, staje dwóch mężczyzn, ich dłonie zaś trwają w gotowości w pobliżu kabur, z których wystają charakterystyczne kolby pistoletów. Jakkolwiek obrazoburczo to brzmi – coś podobnego najprawdopodobniej nigdy się w rzeczywistości nie wydarzyło.


Zakładając jednak, że istotnie nic się w ludzkiej skłonności do kłamstwa w toku dziejów nie zmieniło – czemu Keyes uparcie nazywa nasze czasy „epoką postprawdy”? Otóż, powiada, w dzisiejszym świecie, na skalę dotąd niespotykaną, kłamstwo zostało przez nas zaakceptowane. Wtopiło się w krajobraz. Przestało szokować, więcej – przestało w ogóle kogokolwiek obchodzić. Idzie więc nie o to, że porzuciliśmy samo pojęcie „prawdy” – choć poniekąd również i tak właśnie się stało, o czym za moment powiem kilka słów – ile raczej o to, że wzrosła nasza tolerancja zarówno dla własnych, jak i cudzych kłamstw.

Przyczyny? Późna nowoczesność i jej zasadnicze składowe. Przede wszystkim – rozpad silnych więzi społecznych, mobilność, pojawienie się gigantycznych aglomeracji miejskich, w których wszyscy stajemy się anonimowi. Zwarte społeczności, gdzie relacje były ściślejsze, a wzajemna wiedza o sobie – większa, tworzyły środowisko naturalnie niesprzyjające konfabulacji. Po prostu: trudniej ukryć kłamstwo przed ludźmi, którzy znają nas i całą naszą rodzinę, i którzy na co dzień obserwują nasze działania czy zachowania.

Kolejna sprawa – rozwój współczesnego indywidualizmu czyli układu warunków kulturowych, które nakładają na jednostkę, a zatem każdego z nas, pełną odpowiedzialność za własny sukces lub porażkę. W tak skonfigurowanym świecie, ci, którzy odnoszą sukces, opowiadają historię swojego sukcesu innym. Czynią to zaś zazwyczaj tak, żeby opowieść pasowała do tych mniej lub bardziej uświadomionych idei organizujących przestrzeń społeczno-ekonomiczną. Nic w tym zatem dziwnego, że opowieści „ludzi sukcesu” pełne są przeinaczeń i faktograficznych dowolności, nic w tym także dziwnego, że skłonność do mitologizacji własnego życiorysu staje się zgoła powszechnym narzędziem autoprezentacji.

No właśnie – oto kolejny czynnik. We współczesnej kulturze – określonej ongiś przez Christophera Lascha mianem kultury narcyzmu – najistotniejszym kapitałem stają się nie tyle realne umiejętności, co zdolność do stwarzania odpowiedniego wrażenia. Dobitną ilustracją tego trendu jest z jednej strony popularność rozmaitych poradników wywierania wpływu, z drugiej – warsztatów z autoprezentacji, z trzeciej wreszcie rozmaitych poppsychologicznych koncepcji akcentujących pierwszorzędną wagę mitycznych „pierwszych kilkudziesięciu sekund” tak w odniesieniu do potencjalnych relacji miłosnych, jak i rozmów o pracę.

Powyższe czynniki właśnie, zdaniem Keyesa, wpływają na naszą skłonność do konfabulacji i mistyfikacji, żyjemy bowiem w świecie, w którym coraz bardziej liczą się prestiż i miejsce w hierarchii – kłamstwo natomiast jest poręcznym narzędziem pozwalającym osiągnąć w tej rozgrywce wysokie notowania. Ponieważ zaś wszyscy w niej uczestniczą i wszyscy posługują się mniej lub bardziej znaczonymi kartami – w oczywisty sposób rośnie poziom ogólnego przyzwolenia na mniejsze lub większe przesunięcia.

I wreszcie – nowoczesna polityka wraz ze środkami masowego przekazu, które, po raz pierwszy użyte w pierwszej połowie XX wieku przez Hitlera i Stalina jako skuteczne narzędzie propagandy, stały się obecnie potężnymi środkami manipulacji. Niegdyś na lokalną, dziś już na globalną skalę. Politycy, pokazuje Keyes, już dawno zrozumieli, że kłamstwo – rzecz jasna, umiejętnie konstruowane i dawkowane – może być znakomitą metodą dochodzenia do władzy, a następnie jej skutecznego utrzymywania. Oto dziś głównie chodzi w polityce, którą niekiedy określa się mianem postpolityki właśnie dlatego, że wartości zostały w niej zastąpione przez czysty pragmatyzm i techniki wywierania wpływu na masy. 


Do tego krajobrazu warto dodać jeszcze jeden element.

Ponieważ „Czas postprawdy” ukazał się w roku 2004, kiedy internet nie był jeszcze tak rozwinięty jak dzisiaj, Keyes stosunkowo mało miejsca poświęca w swojej książce realiom epoki cyfrowej. Nie chodzi tu jednak wcale o zestaw dobrze znanych oczywistości. Na przykład o technologię na tyle zaawansowaną, że umożliwia emisję filmów albo zdjęć, które, od początku do końca opracowane komputerowo, nie odzwierciedlają żadnego realnego stanu rzeczy. Do tego rodzaju artefaktów zdążyliśmy się na dobrą sprawę już przyzwyczaić.

Chodzi raczej o samą naturę cyfrowego kapitalizmu, w którym istnieje jedno zasadnicze źródło zysku, a mianowicie: liczba odsłon czyli, mówiąc kolokwialnie, klikalność. Ponieważ w sieci zarabia się głównie przyciągając uwagę użytkowników – im więcej zatem osób ogląda dany materiał, tym drożej kosztuje wyświetlana przy nim reklama – w ostatnich latach powstały setki portali specjalizujących się wyłącznie w produkowaniu fake newsów. Konkurencja jest duża, rzecz polega więc na tym, żeby takie materiały po pierwsze wydawały się jak najbardziej prawdopodobne, po drugie zaś generowały jak największe zainteresowanie.

Nawiasem mówiąc, rankingi najchętniej wyświetlanych fake newsów dają cokolwiek osobliwy obraz dzisiejszych zdigitalizowanych społeczeństw. Oto listę rekordowo czytanych fałszywych wiadomości w roku 2018 otwiera – z wynikiem prawie dwóch i pół miliona odsłon – materiał opowiadający rzekomo historię człowieka, który wygrał na loterii sto dwadzieścia pięć milionów dolarów, po czym natychmiast zwolnił się z pracy i… zakupił dwadzieścia tysięcy ton obornika, który polecił wyrzucić w ogródku swojego byłego szefa.

Cóż, jeśli zainteresowanie tego rodzaju wiadomościami odzwierciedla jakiś rodzaj nieświadomych zbiorowych fantazji, wiele to mówi o kondycji współczesnego człowieka czy raczej współczesnych wspólnot. O warunkach pracy, roli pieniądza, relacjach pomiędzy przedstawicielami poszczególnych szczebli w hierarchii społecznej.
Tak czy owak – epoka cyfrowych technologii informacyjnych nie sprzyja prawdomówności czy też w ogóle prawdzie jako takiej.

***


I właśnie dlatego od pewnego czasu dają się słyszeć głosy nawołujące do restytucji dawnych, sprawdzonych i solidnych sposobów myślenia o prawdzie i fałszu. Skutecznie wyeliminowanych, a może raczej osłabionych, nie tylko przez zarysowane powyżej zjawiska kulturowo-społeczne, ale także przez rozwijające się mniej więcej od początku lat 60. koncepcje teoretyczne, w myśl których kategoria „prawdy” jest czymś niebezpiecznym i… nieprawdziwym. Mowa oczywiście o postmodernizmie – istotnym prądzie intelektualno-teoretycznym, który starał się w zasadniczy sposób zreorientować nasze myślenie o rozmaitych klasycznych pojęciach, na których zbudowano fundamenty zachodniej kultury. Między innymi – właśnie o prawdzie i fałszu.

Filozofowie postmodernistyczni, na przykład Jean-Francois Lytoard, Jacques Derrida czy Richard Rorty, przekonywali, że „prawda”, rozumiana w duchu definicji sformułowanej jeszcze przez Arystotelesa – jako zgodność naszych przekonań z rzeczywistością – to w istocie uroszczenie i instrument politycznej opresji. Konstatując niewydolność różnych naszych sposobów budowania adekwatnych opisów rzeczywistości, postmoderniści de facto odrzucili jakąkolwiek możliwość ich osiągnięcia. Nie ma – dowodzili – jednego, niekwestionowanego opisu, nie ma jednego, jak to nazywał Rorty, „finalnego słownika”. Jest tylko wiele różnych języków, których używamy, wiele różnych perspektyw, wiele różnych dyskursów – z których wszystkie są wobec świata w jednakowym położeniu. W ogóle się z nim nie stykają. Czy raczej – samo założenie, że jest jakiś świat, do którego mamy docierać, a następnie go opisywać, jest właśnie jedną z wielu możliwych opowieści. Ani lepszą, ani gorszą od pozostałych.

Do tej – nazwijmy to: poznawczej – diagnozy, dochodziła argumentacja wiążąca pojęcie „prawdy” czy też „wiedzy” z władzą. Nasze przekonania co do tego, „jak jest naprawdę”, to znaczy nasz zbiorowy obraz rzeczywistości, uchodzi w tym ujęciu za produkt władzy politycznej. Efekt nie tyle bezstronnego wysiłku poznawczego, motywowanego ciekawością i potrzebą zrozumienia świata, ile raczej działań tych grup społecznych, które cieszą się większymi przywilejami. A zatem są bezpośrednio zainteresowane w tworzeniu opowieści, które ich przywileje umocnią i zwielokrotnią. Rozmontowanie tych „opowieści władzy” było zatem, w przekonaniu myślicieli postmodernistycznych – czerpiących pełnymi garściami także z idei Karola Marksa – formą politycznej emancypacji. Chodziło o bowiem o to, żeby – wykazując nieadekwatność i arbitralność pojęcia „prawdy obiektywnej” – rozsadzić niesprawiedliwy porządek społeczny i dać głos także grupom dotąd dyskryminowanym czy represjonowanym. Niewątpliwie różne nurty teorii feministycznej, teorii gender czy innych koncepcji krytycznych wobec zastanego porządku społecznego, pełnymi garściami czerpały z tej – częściowo zasadnej i przenikliwej – perspektywy.

Po latach okazało się jednak – twierdzi dzisiaj włoski filozof Maurizio Ferraris, twórca nurtu zwanego „nowym realizmem” – że rezygnacja z tradycyjnych kategorii prawdy i fałszu wcale nie przyniosła upragnionego końca opresji. Przeciwnie – otworzyła drogę dla skrajnej prawicy, ekspansji populizmu i nacjonalizmu. Gdzie nie ma prawdy, rządzi siła – uważa Ferraris, a za nim powtarza to Peter Pomerantsev, angielsko-rosyjski eseista, autor wydanej także na naszym rynku książki „Jądro dziwności”.

Ferraris i Pomerantsev przekonują przy tym, że mamy tendencję do niedoceniania wpływu filozofii na życie społeczne. Idee postmodernizmu, które mogą wydawać się hermetyczne i wpływowe co najwyżej w kręgach akademickich, w istocie oddziałują niezwykle szeroko. Tacy architekci zachodniej i wschodniej polityki, jak Steve Bannon, jeden z twórców sukcesu Trumpa i intelektualny lider środowiska amerykańskiej altprawicy, albo Alexander Dugin, charyzmatyczny rosyjski filozof i doradca Władimira Putina – doskonale odrobili lekcję z postmodernistycznego przekonania o istnieniu li tylko rozmaitych narracji i perspektyw. Paradoksalnie, to właśnie przedstawiciele radykalnej prawicy, albo politycy o skłonnościach neototalitarnych – jak wspomniany Putin, który w trakcie aneksji Krymu występował w telewizji i bez mrugnięcia okiem twierdził, że nie ma tam żadnych rosyjskich żołnierzy – pierwsi zrozumieli, że w dzisiejszym świecie prawdą jest to, co oni sami zechcą jako prawdę zadekretować. Inaczej mówiąc – prawdą jest to, w co wierzą ludzie. Do tej wiary można ich natomiast przywodzić z pomocą wszystkich tych nowoczesnych narzędzi, o których tutaj już sporo mówiliśmy. 



***

Z tego właśnie powodu Pomerantsev i Ferraris wzywają do pospolitego ruszenia w obronie prawdy. Do zdecydowanej reaktywacji tego pojęcia. Ponownego uzmysłowienia sobie, że poza naszymi głowami i ekranami komputerów istnieje jakaś zupełnie od tego wszystkiego niezależna rzeczywistość, do której możemy się zbliżać, albo przeciwnie: oddalać się od niej, zapadając coraz głębiej w otchłanie rozmaitych iluzji. Tam zaś już czekają na nas politycy i sprzedawcy fake newsów. Zainteresowani, odpowiednio: naszymi głosami i naszą uwagą. Gotowi podsuwać nam przemyślnie skonstruowane miraże, grające na emocjach, upewniające nas, że jest właśnie tak, jak im wygodnie, a nie tak, jak się sprawy faktycznie mają.

Powinno nam zatem na nowo zacząć zależeć na prawdzie. W świecie, w którym – jak pokazuje Keyes – przyzwolenie na kłamstwo stało się normą, odbudowanie w sobie przekonania o możliwości obiektywnego poznania świata ma realną moc wyzwalającą. W tym sensie słowa pewnego cieśli z Nazaretu sprzed mniej więcej dwóch tysięcy lat – właśnie te o wyzwolicielskiej mocy prawdy – brzmią dziś zaskakująco aktualnie. Nie mniej aktualnie niż wspomniana na początku konstatacja o mieczu, od którego ginie ten, kto nim wojuje.

Na owym zadowolonym z siebie mężczyźnie o fantazyjnie bujnej czuprynie nie zrobiła ona wprawdzie żadnego wrażenia i nie skłoniła go do rezygnacji z rozsiewania na lewo i prawo wyssanych z palca informacji. Nas jednak może skutecznie uodpornić na tego rodzaju uroki. A przynajmniej sprawić, że – zanim damy wiarę przekonującym nas do czegoś politykom, albo zanim klikniemy informację o człowieku dokonującym spektakularnej zemsty na swoim byłym pracodawcy – zadamy sobie pytanie czy przypadkiem ktoś tutaj nie próbuje nas wpuścić w maliny.

W epoce postprawdy w ogóle zadać sobie takie pytanie – to już naprawdę jest coś.

Wirus psychologiczny, wirus polityczny. Dimitrova i Stawiszyński o… wiadomo czym

0%

Pandemia to zjawisko wielowymiarowe. Medyczne, społeczne, polityczne, kulturowe, medialne. O przenikaniu się tych wszystkich wymiarów, a także o konieczności dystansu wobec zalewających nas informacji na temat koronawirusa rozmawiają w tym odcinku „Naszych wewnętrznych konfliktów” Cveta Dimitrova i Tomasz Stawiszyński.

Odsłuch niektórych audycji i podcastów jest jednak płatny. Odsłuchać je mogą osoby posiadające Dostęp Premium TOK FM.
Z okazji powstawania strony Tomasza Stawiszyńskiego przygotowaliśmy specjalny kod promocyjny, po którego użyciu goście strony będą mogli przez 30 dni za darmo słuchać podcastów, jeśli zarejestrują u nas konto i użyją kodu.

Kod brzmi:
stawiszynski.org

Instrukcja użycia kodu:

Jak aktywować kod:
1.Zarejestruj konto na tokfm.pl tutaj: https://ssl.audycje.tokfm.pl/rejestracja lub zaloguj się jeśli posiadasz konto: https://ssl.audycje.tokfm.pl/zaloguj.
2.Aktywuj kod na stronie www.tokfm.pl/aktywuj
3.Pobierz aplikację mobilną TOK FM z Google Play lub App Store (https://audycje.tokfm.pl/aplikacja-podcast-tokfm)
4.Przypisz do konta urządzenie mobilne, instrukcja znajduje się tutaj: https://audycje.tokfm.pl/faq#jak-przypisac-urzadzenie-do-konta-w-archiwum-tok-fm

Pandemia i prawo silniejszego

0%

Czym w istocie jest nawoływanie do porzucenia społecznej kwarantanny i „powrotu do normalności” w imię gospodarki? Propozycją, żeby starych i chorych potraktować jak konieczną ofiarę, którą trzeba złożyć na ołtarzu rynku.

Odsłuch niektórych audycji i podcastów jest jednak płatny. Odsłuchać je mogą osoby posiadające Dostęp Premium TOK FM.
Z okazji powstawania strony Tomasza Stawiszyńskiego przygotowaliśmy specjalny kod promocyjny, po którego użyciu goście strony będą mogli przez 30 dni za darmo słuchać podcastów, jeśli zarejestrują u nas konto i użyją kodu.

Kod brzmi:
stawiszynski.org

Instrukcja użycia kodu:

Jak aktywować kod:
1.Zarejestruj konto na tokfm.pl tutaj: https://ssl.audycje.tokfm.pl/rejestracja lub zaloguj się jeśli posiadasz konto: https://ssl.audycje.tokfm.pl/zaloguj.
2.Aktywuj kod na stronie www.tokfm.pl/aktywuj
3.Pobierz aplikację mobilną TOK FM z Google Play lub App Store (https://audycje.tokfm.pl/aplikacja-podcast-tokfm)
4.Przypisz do konta urządzenie mobilne, instrukcja znajduje się tutaj: https://audycje.tokfm.pl/faq#jak-przypisac-urzadzenie-do-konta-w-archiwum-tok-fm

Epidemiologiczny negacjonizm

Pytanie, które niedawno zadał publicysta Guardiana – dlaczego nie traktujemy kryzysu klimatycznego równie serio, co pandemii koronawirusa  – należałoby, nie tylko zresztą w kontekście polskim, odwrócić.

I zapytać: dlaczego nie traktujemy koronawirusa równie serio, co kryzysu klimatycznego? A w każdym razie – dlaczego młodzi ludzie przesiadujący nad Wisłą, pośród których zapewne jest wielu aktywnych uczestników i uczestniczek strajku klimatycznego, wydaje się kompletnie nie przejmować groźbą epidemii?

Czyżby nie mieli dostępu do najnowszych informacji? Przecież większość z ogromną swobodą porusza się po sieci, internet to dla nich naturalne środowisko, niemożliwe, żeby nie zdawali sobie sprawy z tego, co się dzieje. Zatem – wiedzą, a mimo to poczynają sobie w sposób skrajnie nieodpowiedzialny? Nie chce się wierzyć. Podobnie jak w to, że ich zachowanie wynika z beztroskiego poczucia bezpieczeństwa. Bo przecież koronawirus jest groźny głównie dla osób starszych i chorych, a na ulicach i nad Wisłą zbierają się grupy młodych i zdrowych. Czy więc ci ostatni są po prostu skrajnymi egoistami? Nie interesują ich losy rodziców, dziadków, innych współobywateli i współobywatelek? Ich – którzy tak przejmująco i zapalczywie przekonują o konieczności ratowania Ziemi, żeby ludzkość mogła przetrwać?

Na pewno nie.

Może więc – dociekajmy dalej – jest to jakaś forma dokonywanej na zimno i z premedytacją zemsty na starszych pokoleniach? Za zniszczenie planety i za rozmaite inne przewinienia. Współczesność to czas wyjątkowo ostrego konfliktu pomiędzy młodymi a starymi – jak to jeszcze w latach 70. ubiegłego wieku diagnozował amerykański historyk i eseista Christopher Lasch. Od tamtej pory mogło się to zmienić co najwyżej na gorsze. Ale tego rodzaju zemsta nie świadczyłaby o młodych pokoleniach najlepiej. Czy naprawdę mogliby być zdolni do takiej bezwzględności? Jeśli tak – nienajlepszą przyszłość sobie szykują, nawet jeśli uda im się sprawić, że homo sapiens nadal będzie istniał. I znowu – no właśnie – czy naprawdę moglibyśmy podejrzewać młodych ludzi o tego rodzaju perfidię?

Odrzucam więc i taki wariant, to zwyczajnie niemożliwe.

Może zatem chodzi o to specyficzne poczucie nierzeczywistości, które bierze się z długotrwałego kontaktu ze światem wirtualnym? A może o niechęć do realnego samoograniczenia? Niepolegającego na dumnej – i powiedzmy to sobie wprost: modnej – rezygnacji z podróży samolotem na rzecz autobusu bądź też promu, albo na dumnym – i powiedzmy to sobie wprost: modnym – przestawieniu się na zakupy w sklepach pod szyldem „eko”. Niechęć do ograniczenia dotkliwego, oznaczającego bardzo konkretną rezygnację z określonych kolektywnych przyjemności i towarzyskich atrakcji?
Cóż, to także nie brzmi nazbyt przekonująco.

Może więc po prostu wszystkich nas trochę popsuł ten rozbuchany współczesny indywidualizm, który niepostrzeżenie – niczym koronawirus – zainfekował nasze myślenie o aktywizmie i postawie obywatelskiej? Przyzwyczaił nas do tego, że spełniają się one w modnych, lajfstajlowych zachowaniach, zakupach w określonych sklepach, wyborze takich, a nie innych produktów albo środków lokomocji. W zbiorowych manifestacjach, deklaracjach, efektownych protestach i emocjonalnych ekspresjach w portalach społecznościowych.

Może więc nawet jakaś część spośród tych, którzy w sposób bardzo zaangażowany wzywali do walki z zagrożeniem klimatycznym, nie do końca uświadamiała sobie realny charakter tego zagrożenia? Może stała się to po prostu – nie w całości, oczywiście, ale w jakimś stopniu owszem – forma zbiorowych praktyk tożsamościowych, rytuałów dających poczucie przynależności do grupy, moralnej satysfakcji, poczucia wartości, przekonania o tym, że się walczy o szlachetną sprawę? A to wszystko w kulturze z jednej strony przenikniętej apokaliptycznymi wyobrażeniami, z drugiej – starannie wypierającej świadomość realnego niebezpieczeństwa. Delegującej apokalipsę do sfery fikcji, gdzie dopuszczamy do głosu lęk, a zarazem z ulgą cieszymy się happy endem, którym może być przecież także bezpieczne wyjście z kina ze świadomością, że „to był tylko film”.

Cóż, pandemia koronawirusa to nie jest tylko film. O czym prędzej czy później przekonują się wszyscy, którzy początkowo wybrali spacery nad rzeką. Niezależnie od tego czy jest to Wisła, Loara czy Tamiza.

Dlatego bardzo Was proszę – siedźcie w domu. To kwestia zdrowia i życia waszych bliskich. To kwestia zdrowia i życia ludzi starszych i chorych, czyli tych, którzy w tak słusznie krytykowanym przez Was drapieżnym kapitalizmie są i tak w trudnej sytuacji. Nie uprawiajcie epidemiologicznego negacjonizmu, równie, a może tu i teraz jeszcze bardziej groźnego niż negacjonizm klimatyczny.

Jak przetrwać kwarantannę? Dimitrova i Stawiszyński o psychologicznych aspektach pandemii

0%

Cveta Dimitrova i Tomasz Stawiszyński – jak zwykle w „Naszych wewnętrznych konfliktach” – nie oferują żadnych łatwych recept, proponują natomiast pogłębioną refleksję nad naszą aktualną sytuacją.

Odsłuch niektórych audycji i podcastów jest jednak płatny. Odsłuchać je mogą osoby posiadające Dostęp Premium TOK FM.
Z okazji powstawania strony Tomasza Stawiszyńskiego przygotowaliśmy specjalny kod promocyjny, po którego użyciu goście strony będą mogli przez 30 dni za darmo słuchać podcastów, jeśli zarejestrują u nas konto i użyją kodu.

Kod brzmi:
stawiszynski.org

Instrukcja użycia kodu:

Jak aktywować kod:
1.Zarejestruj konto na tokfm.pl tutaj: https://ssl.audycje.tokfm.pl/rejestracja lub zaloguj się jeśli posiadasz konto: https://ssl.audycje.tokfm.pl/zaloguj.
2.Aktywuj kod na stronie www.tokfm.pl/aktywuj
3.Pobierz aplikację mobilną TOK FM z Google Play lub App Store (https://audycje.tokfm.pl/aplikacja-podcast-tokfm)
4.Przypisz do konta urządzenie mobilne, instrukcja znajduje się tutaj: https://audycje.tokfm.pl/faq#jak-przypisac-urzadzenie-do-konta-w-archiwum-tok-fm

„Bezradność, zależność, solidarność”. Tomasz Stawiszyński o efektach pandemii

0%

Jeszcze miesiąc temu żyliśmy w świecie, w którym dominującą opowieścią był mit jednostki jako kowala swojego losu. Dziś widzimy, że to kompletna bzdura. Dostrzeżenie własnej bezradności i zależności daje jednak szansę na solidarność, a to jej właśnie potrzebujemy teraz najbardziej.

Odsłuch niektórych audycji i podcastów jest jednak płatny. Odsłuchać je mogą osoby posiadające Dostęp Premium TOK FM.
Z okazji powstawania strony Tomasza Stawiszyńskiego przygotowaliśmy specjalny kod promocyjny, po którego użyciu goście strony będą mogli przez 30 dni za darmo słuchać podcastów, jeśli zarejestrują u nas konto i użyją kodu.

Kod brzmi:
stawiszynski.org

Instrukcja użycia kodu:

Jak aktywować kod:
1.Zarejestruj konto na tokfm.pl tutaj: https://ssl.audycje.tokfm.pl/rejestracja lub zaloguj się jeśli posiadasz konto: https://ssl.audycje.tokfm.pl/zaloguj.
2.Aktywuj kod na stronie www.tokfm.pl/aktywuj
3.Pobierz aplikację mobilną TOK FM z Google Play lub App Store (https://audycje.tokfm.pl/aplikacja-podcast-tokfm)
4.Przypisz do konta urządzenie mobilne, instrukcja znajduje się tutaj: https://audycje.tokfm.pl/faq#jak-przypisac-urzadzenie-do-konta-w-archiwum-tok-fm

Społeczeństwo w czasie pandemii: oddolna pomoc i systemowa niepewność

0%

Co władze państwowe muszą zrobić, aby wesprzeć miliony osób na tzw. „umowach śmieciowych”?

Odsłuch niektórych audycji i podcastów jest jednak płatny. Odsłuchać je mogą osoby posiadające Dostęp Premium TOK FM.
Z okazji powstawania strony Tomasza Stawiszyńskiego przygotowaliśmy specjalny kod promocyjny, po którego użyciu goście strony będą mogli przez 30 dni za darmo słuchać podcastów, jeśli zarejestrują u nas konto i użyją kodu.

Kod brzmi:
stawiszynski.org

Instrukcja użycia kodu:

Jak aktywować kod:
1.Zarejestruj konto na tokfm.pl tutaj: https://ssl.audycje.tokfm.pl/rejestracja lub zaloguj się jeśli posiadasz konto: https://ssl.audycje.tokfm.pl/zaloguj.
2.Aktywuj kod na stronie www.tokfm.pl/aktywuj
3.Pobierz aplikację mobilną TOK FM z Google Play lub App Store (https://audycje.tokfm.pl/aplikacja-podcast-tokfm)
4.Przypisz do konta urządzenie mobilne, instrukcja znajduje się tutaj: https://audycje.tokfm.pl/faq#jak-przypisac-urzadzenie-do-konta-w-archiwum-tok-fm

Postawa Kościoła Katolickiego w czasach pandemii koronawirusa

0%

Odsłuch niektórych audycji i podcastów jest jednak płatny. Odsłuchać je mogą osoby posiadające Dostęp Premium TOK FM.
Z okazji powstawania strony Tomasza Stawiszyńskiego przygotowaliśmy specjalny kod promocyjny, po którego użyciu goście strony będą mogli przez 30 dni za darmo słuchać podcastów, jeśli zarejestrują u nas konto i użyją kodu.

Kod brzmi:
stawiszynski.org

Instrukcja użycia kodu:

Jak aktywować kod:
1.Zarejestruj konto na tokfm.pl tutaj: https://ssl.audycje.tokfm.pl/rejestracja lub zaloguj się jeśli posiadasz konto: https://ssl.audycje.tokfm.pl/zaloguj.
2.Aktywuj kod na stronie www.tokfm.pl/aktywuj
3.Pobierz aplikację mobilną TOK FM z Google Play lub App Store (https://audycje.tokfm.pl/aplikacja-podcast-tokfm)
4.Przypisz do konta urządzenie mobilne, instrukcja znajduje się tutaj: https://audycje.tokfm.pl/faq#jak-przypisac-urzadzenie-do-konta-w-archiwum-tok-fm

Zarejestrowany został lek przeciw koronawirusom. Jaka jest jego skuteczność?

0%

Doktor n. med. Paweł Stefanoff z Norweskiego Instytutu Zdrowia Publicznego wyjaśnia, czym jest lek zarejestrowany przez Urząd Rejestracji Leków.

Odsłuch niektórych audycji i podcastów jest jednak płatny. Odsłuchać je mogą osoby posiadające Dostęp Premium TOK FM.
Z okazji powstawania strony Tomasza Stawiszyńskiego przygotowaliśmy specjalny kod promocyjny, po którego użyciu goście strony będą mogli przez 30 dni za darmo słuchać podcastów, jeśli zarejestrują u nas konto i użyją kodu.

Kod brzmi:
stawiszynski.org

Instrukcja użycia kodu:

Jak aktywować kod:
1.Zarejestruj konto na tokfm.pl tutaj: https://ssl.audycje.tokfm.pl/rejestracja lub zaloguj się jeśli posiadasz konto: https://ssl.audycje.tokfm.pl/zaloguj.
2.Aktywuj kod na stronie www.tokfm.pl/aktywuj
3.Pobierz aplikację mobilną TOK FM z Google Play lub App Store (https://audycje.tokfm.pl/aplikacja-podcast-tokfm)
4.Przypisz do konta urządzenie mobilne, instrukcja znajduje się tutaj: https://audycje.tokfm.pl/faq#jak-przypisac-urzadzenie-do-konta-w-archiwum-tok-fm

Czy pandemia wirusa zresetuje system, w którym żyjemy?

0%

Edwin Bendyk opowiada o sytuacji, w której w wyjątkowym stopniu zależymy od odpowiedzialnej postawy innych. Do czego ta sytuacja nas doprowadzi?

Odsłuch niektórych audycji i podcastów jest jednak płatny. Odsłuchać je mogą osoby posiadające Dostęp Premium TOK FM.
Z okazji powstawania strony Tomasza Stawiszyńskiego przygotowaliśmy specjalny kod promocyjny, po którego użyciu goście strony będą mogli przez 30 dni za darmo słuchać podcastów, jeśli zarejestrują u nas konto i użyją kodu.

Kod brzmi:
stawiszynski.org

Instrukcja użycia kodu:

Jak aktywować kod:
1.Zarejestruj konto na tokfm.pl tutaj: https://ssl.audycje.tokfm.pl/rejestracja lub zaloguj się jeśli posiadasz konto: https://ssl.audycje.tokfm.pl/zaloguj.
2.Aktywuj kod na stronie www.tokfm.pl/aktywuj
3.Pobierz aplikację mobilną TOK FM z Google Play lub App Store (https://audycje.tokfm.pl/aplikacja-podcast-tokfm)
4.Przypisz do konta urządzenie mobilne, instrukcja znajduje się tutaj: https://audycje.tokfm.pl/faq#jak-przypisac-urzadzenie-do-konta-w-archiwum-tok-fm

Bóg, koronawirus, epidemiologia

Ktokolwiek sądził, że konflikt pomiędzy religią a nauką jest sprawą odległej przeszłości – bo obszary te nie mają punktów wspólnych, albo też instytucje religijne w pełni akceptują współczesną wiedzę – z pewnością widzi już, że był w błędzie. Reakcja znacznej części hierarchów Kościoła katolickiego na wybuch epidemii koronawirusa pokazuje w całej rozciągłości, że konflikt jest i ma się dobrze. I wcale nie dotyczy wyłącznie problematyki stricte etycznej, jak to się często próbuje przedstawiać. Nic podobnego. Spór pomiędzy religią a nauką, mitologią a wiedzą, jest wciąż aktualny, tyle że staje się widoczny dopiero w fazie ostrego kryzysu. Kiedy potrzeba drastycznych decyzji. I kiedy od jakości naszego rozumowania oraz od poziomu naszego rozumienia procesów działających w świecie zależy – w sensie jak najbardziej dosłownym – nasze życie.

Pomimo wyraźnych dyspozycji zarówno wszystkich epidemiologów, jak i służb państwowych, które nakazują odwołanie imprez masowych, pomimo rekomendacji wielu ekspertów, którzy już teraz apelują o pozostawanie, w miarę możliwości, w domach, ograniczanie kontaktów społecznych, stosowanie wszelkich możliwych środków ostrożności – arcybiskup Stanisław Gądecki powiada, że, a jakże, zamiast zakazu, potrzeba jeszcze więcej mszy. Po prostu należy ich zorganizować tyle, żeby ludzie uczestniczyć w nich mogli w mniejszych niż zazwyczaj grupach.

Że nawet kilkadziesiąt osób to już jest w obecnej sytuacji poważne epidemiologiczne ryzyko – o dalekiej od zasad higieny metodyce podawania komunii już nawet nie wspominając – biskup zdaje się już nie pamiętać.

Ale nie tylko on. Wielu katolickich księży i publicystów – w tym także Tomasz Terlikowski , którego lubię i cenię za żelazną konsekwencję oraz brak hipokryzji – krytykuje decyzje hierarchów włoskiego Kościoła katolickiego, którzy zdecydowali się swoje przybytki jednak pozamykać. Wskazują przy tym – w sposób najbardziej kompetentny intelektualnie oraz teologicznie czyni to skądinąd właśnie Terlikowski – że w myśl doktryny katolickiej życie wieczne jest ważniejsze niż życie doczesne. A msza święta jest w mitologii kościelnej czymś na kształt intensywnej terapii dla duszy, to znaczy dla tej „części” człowieka, która przetrwa śmierć choćby nawet doskonale zachowanego fizycznego ciała. Następnie zaś powędruje w zaświaty by tam cieszyć się wieczną szczęśliwością. Albo też, no właśnie, wiecznymi mękami – co jest możliwe między innymi wtedy, kiedy dostępu do owej terapii się jej odmówi.



***

Usłyszę teraz pewnie, że „piekło jest tajemnicą”, nie wiadomo, kto w nim jest, i w ogóle nic na ten temat powiedzieć nie wolno. Odpowiem tak: skoro nie wolno – to proszę nie mówić. Używanie argumentu z życia wiecznego w kontekście, o którym rozmawiamy, ma konkretny wydźwięk: brak dostępu do mszy może spowodować drastyczne skutki dla życia wiecznego. Jeśli nie byłyby one naprawdę drastyczne – a cóż może być bardziej drastycznego niż piekielne męki – to nie byłoby sprawy, można by było spokojnie te msze odwołać. Jeśli jednak powiada się, że zagrożenie epidemiologiczne to betka przy zagrożeniu eschatologicznym, w grę wchodzić muszą naprawdę poważne rzeczy.

Oczywiście, tego rodzaju przekonania wypływają wprost z doktryny katolickiej. Nie są żadną jej radykalną wersją. Są absolutnym mainstreamem. Nie można naprawdę uznawać, że cały świat został stworzony przez wszechwiedzącą i wszechwładną istotę, która przez pewien moment chodziła nawet po tej ziemi; nie można uznawać, że ta istota sprawuje niepodzielną władzę nad dziejami, widzi i słyszy wszystko, a na dodatek bardzo bezpośrednio w historię ludzkości ingeruje; nie można więc wierzyć w to wszystko, a zarazem uznawać, że msza święta, w której owa istota pojawia się we własnej osobie, jest takim samym zgromadzeniem publicznym jak inne. Powtarzam – to wprost wypływa z katolickich wierzeń, to jest ich naturalna i oczywista konsekwencja. I ani mnie nie bulwersuje, ani mnie nie dziwi, że Tomasz Terlikowski tak właśnie uważa.

Pozostawmy na boku pytania, dlaczego ta istota jednych ratuje, a innych nie; dlaczego jednym funduje cudowne uzdrowienia, a innych pozostawia samym sobie? Argument z tajemnicy to w tym przypadku czysta erystyka. Włącza się go wyłącznie wtedy, kiedy ktoś punktuje sprzeczności w religijnym wywodzie. Tam, gdzie sprzeczności nie ma, tam o bóstwie mnóstwo wiadomo i można o nim wiele powiedzieć. Dalej – argument, że wszyscy i tak zostaną nagrodzeni w życiu wiecznym również odpada. Ktokolwiek bowiem w życiu doczesnym cierpiał, ten dostaje cierpienie plus wieczność, inny zaś, który przeżył życie spokojnie i bez jakichkolwiek problemów, dostaje dobre życie plus wieczność, więc z definicji ma lepiej niż ten pierwszy. Słowem – zarzutu niesprawiedliwości i selektywności bóstwa coś takiego nie usuwa, przeciwnie, czyni go jeszcze bardziej intensywnym. Poza wszystkim zaś – skoro bóstwo jest wszechwładne i wszechdobre, to po co dopuszcza cierpienia? Ostatecznie – mogłoby zadecydować inaczej. Już ta prosta konstatacja – że mogłoby, gdyby chciało – stawia je w podejrzanym moralnie świetle. Z kolei okoliczność, że by nie mogło – odbiera mu atrybut wszechmocy. Naprawdę – tego się nie da logicznie uratować. I żadna opowieść o „tajemnicy” nic tutaj nie pomoże.



***

Powtarzam – rozumiem jednak i jestem pewien, że Tomasz Terlikowski naprawdę w to wierzy.

Czy wierzy w to także arcybiskup Gądecki? Być może. On jednak działa tu także jako menedżer wielkiej instytucji, która – rzekłbym – specjalizuje się w spekulacjach na kryzysie i spadkach. To znaczy wchodzi ze swoją ofertą dokładnie tam, gdzie człowiek zderza się z nieprzekraczalnymi ograniczeniami, gdzie koncentrują się jego największe lęki i słabości. I znowu – to zupełnie naturalne, że przedstawiciel, ba, menedżer wysokiego szczebla takiej instytucji dostrzegł w epidemii szansę na wzmocnienie swojej słabnącej ostatnimi czasy marki. Szansę na zdobycie nowej – przerażonej widmem masowych zachorowań – klienteli, której zaoferuje swoje sprawdzone panaceum. Mitologiczno-magiczny przekaz sprowadzający się ostatecznie do jednego: tylko za naszym pośrednictwem bezpiecznie przedostaniecie się do życia wiecznego, a nie na wieczne męki. Jak trwoga to do Boga – z mądrości tkwiącej w tym ludowym porzekadle arcybiskup Gądecki z pewnością zdaje sobie sprawę. Zwłaszcza, że instytucja, którą reprezentuje znaczną część tej trwogi wytworzyła sama, choćby właśnie wymyślając najpierw „wieczne męki”, a później dostarczając na nie lekarstwa. Cóż, że w ramach marketingu tego lekarstwa gotowa jest – jak widać – ryzykować życiem i zdrowiem wielu osób. 



***

I tu właśnie dochodzimy do sedna.

Nie mam nic przeciwko temu, żeby Terlikowski w to wszystko wierzył, a Gądecki nawoływał. Ale nie istnieje powód, żeby świeckie państwo, opierające swoje działanie na eksperckiej wiedzy, a nie na religijnej mitologii, postępowało wedle rekomendacji tej ostatniej. Zwłaszcza – ale nie tylko – w fazie ostrego kryzysu i masowego zagrożenia.

Po prostu, nie ma żadnych przesłanek, że istnieje wszechwładna istota, której jedynym przedstawicielstwem na planecie Ziemia mieni się Kościół katolicki i nie ma żadnych przesłanek, że podczas masowych rytuałów religijnych nie występuje ryzyko epidemiologiczne, które dotyczy całej populacji, w tym także niewierzących. Nie ma także żadnych przesłanek, że „życie wieczne jest ważniejsze niż życie doczesne”, bo nie ma żadnych przesłanek, że istnieje życie wieczne, a także żadnych kryteriów pozwalających przypisać mu większą wartość niż życiu doczesnemu.

Istnieje natomiast wiedza z zakresu zdrowia publicznego, epidemiologii czy medycyny – oparta na zweryfikowanych metodach pozyskiwania najbardziej adekwatnych zdań o rzeczywistości – wedle której ludzkie zbiorowiska, nie wyłączając mszy świętych, stanowią w czasie epidemii bardzo poważne zagrożenie.

Innymi słowy – powinno tu zadziałać państwo. Państwo bowiem powinno chronić wszystkich – i wierzących, i niewierzących – przed groźnymi skutkami irracjonalnych przekonań dotyczących zdrowia i życia. Nie ma to nic wspólnego z wolnością słowa czy wolnością praktyk religijnych. Jeśli praktyki stanowią zagrożenie dla społeczeństwa – trzeba ich zakazać, podobnie jak się zakazuje ofiar z ludzi, choć wciąż istnieją pewnie tacy, co wierzą, że jest to jedyny adekwatny hołd dla bóstwa. I podobnie jak w państwowych szpitalach nie stosuje się w praktyce przekonań Świadków Jehowy dotyczących przetaczania krwi.

Poza wszystkim zaś – wszechwładne i wszechmocne bóstwo, jeśli faktycznie takie jest – z całą pewnością zrozumie powagę sytuacji. Pomyślmy tylko, nawet średnio inteligentny człowiek z elementarną intuicją moralną nie oczekiwałby od swoich podwładnych, żeby w trakcie masowej epidemii uczestniczyli w organizowanych przez niego zebraniach. A co dopiero Stwórca Wszechświata – czy naprawdę ktokolwiek chciałby oskarżać go o aż taką małostkowość?

Ani panika, ani wyparcie. Dimitrova i Stawiszyński o pandemii koronawirusa

0%

Nie ma się co rozpisywać – dzisiejszy odcinek poświęcony jest temu, co większość audycji i informacji w ostatnich dniach. Epidemii, a od dziś wręcz pandemii koronawirusa. Jak nie popaść w panikę i apokaliptyczne wzmożenie, ale też nie ulec iluzji, że się nic nie dzieje? Na to pytanie próbują dziś odpowiedzieć Cveta Dimitrova i Tomasz Stawiszyński..

Odsłuch niektórych audycji i podcastów jest jednak płatny. Odsłuchać je mogą osoby posiadające Dostęp Premium TOK FM.
Z okazji powstawania strony Tomasza Stawiszyńskiego przygotowaliśmy specjalny kod promocyjny, po którego użyciu goście strony będą mogli przez 30 dni za darmo słuchać podcastów, jeśli zarejestrują u nas konto i użyją kodu.

Kod brzmi:
stawiszynski.org

Instrukcja użycia kodu:

Jak aktywować kod:
1.Zarejestruj konto na tokfm.pl tutaj: https://ssl.audycje.tokfm.pl/rejestracja lub zaloguj się jeśli posiadasz konto: https://ssl.audycje.tokfm.pl/zaloguj.
2.Aktywuj kod na stronie www.tokfm.pl/aktywuj
3.Pobierz aplikację mobilną TOK FM z Google Play lub App Store (https://audycje.tokfm.pl/aplikacja-podcast-tokfm)
4.Przypisz do konta urządzenie mobilne, instrukcja znajduje się tutaj: https://audycje.tokfm.pl/faq#jak-przypisac-urzadzenie-do-konta-w-archiwum-tok-fm

Epidemia jako serum prawdy

0%

Epidemia – niezależnie od realnego zagrożenia – działa jak serum prawdy. Wydobywa na wierzch wszystkie nasze lęki, dziwaczne fantazje, stłumione obawy i agresję.

Odsłuch niektórych audycji i podcastów jest jednak płatny. Odsłuchać je mogą osoby posiadające Dostęp Premium TOK FM.
Z okazji powstawania strony Tomasza Stawiszyńskiego przygotowaliśmy specjalny kod promocyjny, po którego użyciu goście strony będą mogli przez 30 dni za darmo słuchać podcastów, jeśli zarejestrują u nas konto i użyją kodu.

Kod brzmi:
stawiszynski.org

Instrukcja użycia kodu:

Jak aktywować kod:
1.Zarejestruj konto na tokfm.pl tutaj: https://ssl.audycje.tokfm.pl/rejestracja lub zaloguj się jeśli posiadasz konto: https://ssl.audycje.tokfm.pl/zaloguj.
2.Aktywuj kod na stronie www.tokfm.pl/aktywuj
3.Pobierz aplikację mobilną TOK FM z Google Play lub App Store (https://audycje.tokfm.pl/aplikacja-podcast-tokfm)
4.Przypisz do konta urządzenie mobilne, instrukcja znajduje się tutaj: https://audycje.tokfm.pl/faq#jak-przypisac-urzadzenie-do-konta-w-archiwum-tok-fm

Wstęp

0%

Przed kilkoma laty przeczytałem gdzieś rozmowę z Peterem Sloterdijkiem, jednym z najwybitniejszych współczesnych filozofów, poświęconą kryzysowi ekonomicznemu oraz jego potencjalnym konsekwencjom. Nie pamiętam już co Sloterdijk na ten temat mówił, pamiętam tylko stwierdzenie, że najbardziej deficytowym dziś towarem jest… rozumienie. A najbardziej palącą potrzebą – potrzeba rozumienia.

Jeśli miałbym w ogóle jakkolwiek definiować swoją pracę – radiową, publicystyczną, eseistyczną, spotkaniowo-debatową i wszelką inną – to chyba właśnie w ten sposób. Potrzeba rozumienia. Z tego się to bierze.

A że jest tego sporo – rozsianych w internecie artykułów, esejów, wywiadów, radiowych rozmów, felietonów, opowiadań, wierszy, a także publikacji w różnych niszowych albo nieistniejących już pismach – postanowiłem, w miarę możliwości, zebrać je w jednym miejscu.

Ale to nie jest wyłącznie archiwum. Na tej stronie będą się regularnie pojawiać – ba, już się pojawiły – nowe teksty, wywiady czy felietony. Wkrótce zaś – także inne multumedia. Dostępne tylko tutaj, tworzone specjalnie dla Czytelniczek i Czytelników, Subskrybentek i Subskrybentów.

Bo nie ukrywam, marzy mi się, żeby to miejsce stało się istotną, jeśli nie główną, przestrzenią mojej pracy. Pracy, którą postrzegam w pierwszej kolejności jako komunikację, przełamywanie samotności, rozmowę z innymi, którzy są w tej samej sytuacji: chcieliby choć odrobinę lepiej rozumieć o co w tym wszystkim chodzi.

Życzę owocnej lektury. Będę wdzięczny za wszelkie, także krytyczne uwagi. Dziękuję za każdą formę wsparcia – zarówno materialną, jak i duchową.

Czym są sny? Dimitrova i Stawiszyński o interpretacji marzeń sennych

0%

Zygmunt Freud twierdził, że sny są zaszyfrowanymi pragnieniami, które boimy się spełniać na jawie. Carl Gustav Jung – że sny kompensują naszą świadomą postawę, a ponadto mogą stanowić rodzaj inicjacji w najbardziej fundamentalne życiowe zagadnienia. James Hillman – że sny nic nie znaczą, stanowią za to rodzaj wprawiania się w umieraniu. J. Allan Hobson z kolei – współczesny psychiatra i neurobiolog zdecydowanie przeciwny tradycji psychoanalitycznej – że sny to zjawisko biologiczne, które należy rozpatrywać przede wszystkim na gruncie teorii ewolucji. A jak jest naprawdę? O tym właśnie rozmawiamy w kolejnej odsłonie „Naszych wewnętrznych konfliktów”. Zachęcamy do posłuchania i życzymy dobrych, to znaczy symbolicznych, snów!

Odsłuch niektórych audycji i podcastów jest jednak płatny. Odsłuchać je mogą osoby posiadające Dostęp Premium TOK FM.
Z okazji powstawania strony Tomasza Stawiszyńskiego przygotowaliśmy specjalny kod promocyjny, po którego użyciu goście strony będą mogli przez 30 dni za darmo słuchać podcastów, jeśli zarejestrują u nas konto i użyją kodu.

Kod brzmi:
stawiszynski.org

Instrukcja użycia kodu:

Jak aktywować kod:
1.Zarejestruj konto na tokfm.pl tutaj: https://ssl.audycje.tokfm.pl/rejestracja lub zaloguj się jeśli posiadasz konto: https://ssl.audycje.tokfm.pl/zaloguj.
2.Aktywuj kod na stronie www.tokfm.pl/aktywuj
3.Pobierz aplikację mobilną TOK FM z Google Play lub App Store (https://audycje.tokfm.pl/aplikacja-podcast-tokfm)
4.Przypisz do konta urządzenie mobilne, instrukcja znajduje się tutaj: https://audycje.tokfm.pl/faq#jak-przypisac-urzadzenie-do-konta-w-archiwum-tok-fm