Oryginalna uroda

0%
Sylwia Chutnik, pisarka: Do szału mnie doprowadzały marudzenia o Warszawie, gdzie brudno, brzydko i beznadziejnie. Teraz ludzie nabrali odwagi, by stolicę polubić i przestać wreszcie obmawiać ją za plecami.

TOMASZ STAWISZYŃSKI: Jesteśmy miastem, w którym mieszkamy – powiedział kiedyś Michael Ventura, amerykański pisarz i publicysta. To Twoim zdaniem tylko efektowna metafora czy raczej opis głębokich rejestrów naszej tożsamości, łączącej się z miejscem, w którym żyjemy?

SYLWIA CHUTNIK: Podoba mi się budowanie swojej tożsamości z widoków, zapachów i charakteru miejsca, w którym się żyje. Wcale nie jestem pewna, czy musi to być koniecznie miasto. Obserwuję dziwne, raczej sztuczne, przeciwstawianie miasta wsi i na odwrót. Tak jakby natura z kulturą musiały toczyć nieustającą walkę.
Mnie ukształtowały spaliny Warszawy i poranne szaleństwo ptaków na działce w środku lasu. W obu przypadkach charakter miejsca w dużej mierze związany jest z naszymi wspomnieniami, rodziną, drobnymi opowieściami i kolorami dzieciństwa.
Chyba że cytat odnosi się…